Czarnogóra - dzień 8.

Dziś dzień ósmy naszego pobytu w Czarnogórze. I dzień wolny, typowo relaksacyjny dla nas, więc jedziemy (a właściwie płyniemy) na wyspę Sveti Nicola.
Tak więc po śniadaniu poszliśmy w stronę plaż i portu, gdzie w jednym z pierwszych wpisów o Czarnogórze przedstawiłem Wam tamtejsze wodne taksówki. Wybraliśmy sobie jedną z nich na której było napisane, że pływa właśnie na tą wyspę i po zapłaceniu 3 Euro zapewniliśmy sobie kurs "tam i z powrotem". Dość tanio, tak mi się zdaje. Oczywiście jest to cena za osobę. Chwilę poczekaliśmy na zapełnienie się taksówki i popłynęliśmy. Jako, że wyspa znajduje się ciut ponad 1km od Budvy, rejs trwał chwilkę. Na miejscu okazało się, że woda jest taka piękna, czysta, przejrzysta i z takim kolorem, że Monia nie mogła wytrzymać ani chwili dłużej aż dojdziemy do właściwych plaż, że postanowiła praktycznie już tam w porcie wejść do wody. Więc odeszliśmy parę metrów od nabrzeża i wskoczyła się popluskać :)




Tyle, że tam strasznie dużo jeżowców było, więc poszliśmy sobie w stronę tych plaż właściwych. Niestety ludzi już dość dużo było, więc zatrzymaliśmy się tylko na chwilkę gdzieś w pierwszym lepszym miejscu, aby pójść jednak dalej. W ogóle mieliśmy chrapkę na obejście wyspy wokół, ale okazało się, że jest to niemożliwe ze względu na klify, więc uwaliliśmy się w dogodnym dla nas miejscu na "tyle" wyspy i tam poleniuchowaliśmy sobie przez dość długi czas.


Dalsza część ciutkę niżej, pod reklamą:


Oto dalsza część wpisu:



Dla facetów tamto miejsce w którym byliśmy ma o tyle dodatkowe walory, gdyż zapewne dość często młode i hojnie obdarzone przez naturę turystki lubią zrzucić z siebie górę stroju kąpielowego i tak paradować sobie po plaży czy wskakiwać do wody i popływać. Przynajmniej ja na takowe trafiłem, więc sądzę, że to nie było jednostkowe zdarzenie a raczej codzienność. W sumie to do tej pory żałuję, że nie zrobiłem im zdjęcia, byłaby to świetna reklama dla tej części wyspy :)
Zamiast tego obskoczyłem okolicę naszego "leżakowania" i porobiłem całkiem sporo różnistych zdjęć i z Monią w kadrze i bez Niej.






Po kilku godzinach doszliśmy do wniosku, że wystarczy tego dobrego. Poszliśmy zwiedzić turystyczną część wyspy, wróciliśmy do portu w którym już taksówka czekała i popłynęliśmy na kontynent.




Później szwędanie się po Budvie, obiadokolacja i już standardowo na naszej plażowej knajpki na piwko.




Oczywiście powrót do willi w okolicach północy i do spania, bo następny dzień już nie ma być tak lekki jak dzisiejszy. W planach mamy aktywne spędzenie dnia w Barze :)

A na deser panorama plaży na wyspie.



Oczywiście u Moni znajdziecie więcej zdjęć z dzisiejszego dnia niż ja wybrałem do tego wpisu.